Zależało mi by miał w sobie coś magicznego, baśniowego, stąd labradoryt, który jest niesamowitym kamieniem- uwielbiam go i te jego odcienie!
Wszystko się udało i już byłam szczęściwa, że to jest właśnie to...i wtedy pękła carga :(
Niestety lutowanie cargi to jest mój słaby punkt, mnóstwo łez, rozczarowania i wulgarnych słów.
Jeszcze wiele prób przede mną ...
Było mi strasznie przykro i jak na złość kamień pięknie labradoryzuje w miejscu gdzie pękła carga:)
A to moja inspiracja- piękne motyle, które obserwowaliśmy będąc na wakacjach
Beautiful!!!
OdpowiedzUsuńNavrati i ti ponekad do mene:)
Jak byś nie powiedziała o tym pęknięciu to bym się nie domyśliła - dziewczyno !! Wygląda to tak jak byś specjalnie zrobiłaś , jako zaletę. Jak to w naturze - niedoskonałości są na co-dzień - i to jest fajne! Bo nie ma identycznych rzeczy - wszyscy się czymś różnimy - kto zmarszczką, a kto pęknięciem :)))
OdpowiedzUsuńNastępnym razem pójdzie lepiej:)i tak jest fajnie i podziwiam za odwagę bo ja na samą myśl to wymiękam o takiej pracy:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam Kochane, Zondra, Nadiart, Martuś:)
OdpowiedzUsuńDodałyście mi skrzydeł i dziękuję Nadiart za te mądre słowa!, bo przyznam, że to mnie trochę dobiło, ryczałam i kur...łam, aż Mąż się wkurzał i kazał mi to zostawić, a potem sam trzymał palnik i pomagał lutować.
Oj ten wisior to mnie wiele nauczył, a przede wszystkim pokory:)
Przepiękny. To sztuka oddać lekkość w takich materiałach. Tobie się udało. Coś niesamowitego.
OdpowiedzUsuńPomysł wspaniały, bajeczny i bardzo bardzo odważny. Co nas nie zabije...:) Kolejna carga to będzie już dla Ciebie pestka:)Pozdrawiam i mam nadzieję, że uda Ci się go sprzedać za uczciwe pieniądze, wiem jakie materiały są drogie:)
OdpowiedzUsuńćwiczenie czyni mistrza , następnim razem będzie lepiej, czego ci życzę ,Bajka
OdpowiedzUsuńAga:) bardzo mi miło, że do mnie zajrzałaś i że tak uważasz, dziękuję!
OdpowiedzUsuńSabinko, to jest właśnie ten wisior o którym Ci pisałam. Nie będę go wystawiać w galerii, bo wg mnie jest uszkodzony i jakoś mi głupio taki przedmiot sprzedawać, dlatego zostanie u mnie.
Dzięki za wsparcie Kochana!
Bajka:) dziękuję Ci ślicznie za słowa otuchy!
Wyjątkowy, jak z bajki... :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń...szkoda....ale i tak jest piękny....pozdrawiam i powodzenia ....
OdpowiedzUsuńEh... te cargi:((( Coś wiem o tym . Leżą u mnie chyba ze trzy nieudane projekty ( w tym jeden naprawdę duży), które padły właśnie przez cargi. A wypalałaś razem z taśmą i potem było trzeba dopchać kamień i dlatego pękła? Czy z innych powodów?
OdpowiedzUsuńProjekt świetny, bardzo fajnie to sobie wymyśliłaś i jak już pisały dziewczyny co nas nie zabije to ... nas wkurzy i zmotywuje:D
Pozdrawiam serdecznie
Marta
Marta:) dziękuję za ciepłe słowa i za odwiedziny:)
OdpowiedzUsuńNajpierw wypaliłam srebro i potem lutowałam cargę 999 dosyć grubą, ale za nic w świecie lut nie chciał się stopić i bardzo długo grzałam i pewnie przez to carga pękła podczas umieszczania kamienia, sama nie wiem.
Wiem, że muszę jeszcze dużo ćwiczyć:)
Carmen, Bastamb:) bardzo Wam dziękuję za serdeczne komentarze i również Was ciepło pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAha, no to podejrzewam, że przepaliłaś cargę (też tak zrobiłam:). Ogólnie to podgrzanie grubego wisiora do temperatury płynięcia lutu to niezły wyczyn jest! Powodzenia przy kolejnych lutowankach
OdpowiedzUsuńMoniś głowa do góry, spójrz na swój pomysł - rewelacja! Ja za cargę się nie biorę, jeszcze nie, no i strasznie Cię rozumiem, to ku.......e, skąd ja to znam. Słuchaj a nie da się tego jakoś zakamuflować? Znaczy się przyozdobić jakoś to miejsce, ewentualnie z drugiej strony zrobić podobnie. Na lutowaniu się nie znam, ale może jakoś dolutować cosik na obwodzie cargi...Ja dorobiłam do wisiorka kolczyki i jeden pękł od tyłu, udało mi się to jakoś spiłować, no ale...do doskonałości to im daleko. Bardzo mi sie podoba ten Twój kamyczek, pewnie w rzeczywistości jest jeszcze piekniejszy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMarta:) dziękuję jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńMonroma:) dziękuję Ci Kochana za miłe słowa i wsparcie. Kamień to labradoryt- na żywo jest nieziemsko piękny i mieni się błekitnym odcieniem (labradoryty już tak mają:)).
A co do cargi to nie wiem jak ją uratować, myślałam o tym co proponujesz, nawet mój Mąż kombinował by z drugiej strony też coś dorobić. Myślałam o paście AC, ale potem trzeba ją wypalić, a ja ten kamień dodatkowo przykleiłam i nie da się go już wyjąć, a labradorytu nie można wypalać.
Zostawię sobie już taki:)
Pewnie z czasem naucze się jak takie rzeczy ratować:)
Piękny ten motyl... Musiałam się naszukać, zanim znalazłam Twoją "wpadkę" .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jagodzianka.
Kraina Monle zagarnia coraz większe obszary - widzę,że wciągnął Cię art clay. A takie rzeczy, jak z cargą zdarzają się też starym wyjadaczom i to czasem w ostatnim momencie tworzenia. Wisiorek utrzymałaś w nieco surowym stylu i pękniecie nie zwraca szczególnej uwagi, jak by to mogło być na wymuskanym i wybłyszczonym srebrze. Ja tam bardziej widzę odzwierciedlenie przedmiotów Twojej inspiracji niż jakiś defekt, o którym można pomyśleć, że był zamierzony. Broń Boże się nie zniechęcaj.
OdpowiedzUsuńJagodzianka:)dziękuję Ci bardzo:)
OdpowiedzUsuńRubinela:) Kochana jest mi bardzo miło, że tak uważasz i dziękuję za wsparcie i ciepłe słowa- to bardzo uskrzydla i dodaje energii do kolejnego tworzenia!
Pozdrawiam Was serdecznie
Monle, jeszcze coś sobie pomyślałam. Jak się nie boisz zaryzykować, to możesz wisiorek zoksydować i wypolerować wypukłości, wtedy wszelkie ubytki wymieszają się z ciemnymi zagłębieniami struktury wisiora. Trochę tłumaczę po chińsku, ale wiesz o co mi chodzi.
OdpowiedzUsuńRubinela:) ślicznie Ci dziękuję za wskazówki:).
OdpowiedzUsuńJa już go zoksydowałam na gorąco tylko mocno wypolerowałam szczotką, która nadaje połysk i może na zdjęciu tego nie widać:/
A tłumaczysz bardzo po polsku :):)
Pozdrawiam gorąco:)